We wtorkowy poranek wszystkie buzie roześmiane
zostały do autobusu zapakowane,
do skansenu w Dziekanowicach jedziemy,
to i owo zobaczyć chcemy.
Wreszcie jesteśmy, zwiedzamy dawne zagrody,
teraz już na wsi nie ma takiej mody.
Kiedyś kołowrotki starej daty
przędły nici lniane na zgrzebne szaty.
zamiast kombajnów były kosy,
a w stodole leżały snopów stosy,
w kuźni kowal konie kuł,
w polu drewniane brony ciągnął wół.
Dzieci też inne zabawki miały,
maluszki w drewnianej kołysce usypiały,
zamiast ubierać Barbie z plastiku,
bujały się na drewnianym koniku.
Jeżeli chodzi o pranie też były inne realia
- mamie zamiast automatu, służyła tara i balia,
wody w kranie rzecz jasna nie było,
ze studni w wiadrach się ją przynosiło.
Wszystkie te rzeczy stare i odnowione
w dziekanowickim skansenie są ustawione,
by każde z naszych dzieci wiedziało,
co i jak w dawnych czasach się działo.